Pik Lenina lub szczyt Awicenny 7134 m n.p.m.

No 2

Dzisiejszy wpis zacznę od fragmentu książki Krzysztofa Samborskiego "Zjadłem Marco Polo" - zapiski z 20-letniej motocyklowej tułaczki po Azji Centralnej.

"Zmierzcha, kiedy docieramy do base campu. Dziesiątki żółtawych równo rozstawionych namiotów tworzą prawdziwe miasteczko, z kantynami i prysznicami. Jest elektryczność, słowem: cywilizacja.(...) Pik Lenina to fabryka alpinistów. Każdy może tu przyjechać i spróbować. Niby ta góra ma 7000 m ale należy do najłatwiejszych do zdobycia. W 1967 roku dla uczczenia okrągłej rocznicy rewolucji zorganizowano tutaj Alpiniadę. W ciągu miesiąca na szczyt weszło 321 wspinaczy. Rekord świata! (...) Ranki w górach są ciężkie, my jednak nie jesteśmy wspinaczami , nie musimy zrywać się w nocy, by przygotować się do ataku szczytowego. Poza tym kirgiskie procenty zrobiły swoje. Postanawiamy że pojedziemy tak wysoko jak tylko się da... za wysoko się nie daje, po 2 kilometrach polana kończy się stromym spadkiem. W górę prowadzi ścieżka dobra dla osła ale nie dla ciężkiego motocykla. Zostawiamy "bajki" pod tabliczkami upamiętniającymi najczarniejszy dzień alpinizmu. Nocą 13 lipca 1990 roku Pamir zadrżał. Silne trzęsienie ziemi spowodowało lawinę, która zniszczyła uważany za wolny od zagrożeń lawinowych obóz II. W jednej chwili zginęło 43 wspinaczy. Pik Lenina to najłatwiejszy z siedmiotysięczników, ale tak naprawdę nie ma łatwych gór, co roku ktoś tutaj ginie"



Dlaczego chcę zdobyć Pik Lenina? Niecały rok temu polska wyprawa na Broad Peak jako pierwsza na świecie wchodzi na szczyt zimą. Pamiętam wielkie emocje jakie mi towarzyszyły tego zimnego marcowego dnia. Cały dzień co chwila odświeżałem stronę gazeta.pl by zaspokoić swoją niecierpliwość wynikającą z głodu informacji. Byłem dumny iż lista pierwszych wejść na najwyższe szczyty świata zimą zapełni się o kolejną polską flagę. Niestety ze szczytu nie wracają Maciek Berbeka oraz Tomasz Kowalski. Góry nie biorą zakładników.



 W składzie wyprawy byli przedstawiciele dwóch pokoleń wspinaczy. Starsze pokolenie, które w latach 80 kompletnie zdominowało himalaje zimą: Marcin Berbeka oraz Krzysztof Wielicki oraz młode pokolenie w składzie: Adam Bielecki, Tomasz Kowalski oraz Artur Małek. Osiągnięcia tych pierwszych są mi dobrze znane z wielu artykułów, filmów, książek opisujący złote lata 80' polskiego himalaizmu, natomiast o młodym pokoleniu wiedziałem stosunkowo niewiele. Googlując informacje na temat ś.p. Tomasza Kowalskiego natknąłem się na jego projekt pobicie rekordu prędkości w zdobyciu tzw. "Śnieżnej pantery" w mniej niż 42 dni - rekord należy do Denisa Urubko oraz Andrieja Mołotowa. Śnieżna pantera jest to rosyjskie odznaczenie za zdobycie pięciu siedmiotysięcznych szczytów, które leżały w obrębie byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Poniższy film autorstwa Tomasza Kowalskiego świetnie opisuje jego przygotowania i zaskoczenie rozwiązania spraw finansowania projektu "Goniąc Śnieżna Panterę".




Po obejrzeniu tego filmu oraz relacji czytanych na wspinanie.pl stwierdziłem, że strach przed zdobywaniem gór wysokich leży zakorzeniony przede wszystkim w psychice i że nie musi to być aż takie trudne jak się mi wydaje.
Po wielu żywych rozmowach z moim bratem Łukaszem, a zarazem partnerem wspinaczkowym - postanawiamy rozpocząć przygotowania do wyjazdu w góry wysokie, im wyżej i taniej tym lepiej. Wybór pada właśnie na Pik Lenina - który stał się mianownikiem wszystkich zmiennych. Tak więc machina ruszyła. Czy się uda? Zobaczymy....
Q

Komentarze

Popularne posty z tego bloga